Vayetzei ("Wyszedł")
Haftarah: Hos. 12:13-14:10
Brit Hadaszah: Jana 1-19-51
Czasami spotykamy w Biblii historie, które są naprawdę trudne do wytłumaczenia.
Jedną z nich znajdujemy w czytaniu z tego tygodnia.
Czytanie z tego tygodnia zaczyna się od słowa “Wyszedł”.
Tak na prawdę Jakub nie tyle co “wyszedł” ale musiał uciekać przed gniewem swojego brata.
Konsekwencje naszych wyborów czasem będą nas gonić.
Czasem zamiast normalnie chodzić, jesteśmy zmuszeni biegać.
W drodze Jakub zatrzymał się na noc w Bejt El.
Tora mówi: "Miał sen; drabina była ustawiona na ziemi, a jej wierzchołek sięgał nieba, a anioły Boże wchodziły i schodziły po niej.”
Pomyślmy, w jakim momencie swojego życia Jakub widzi aniołów wchodzących i schodzących do nieba. Wizja przytrafia mu się w chwili, gdy jest zagrożony z obu stron – zarówno od strony miejsca, z którego wychodził, jak i tego, dokąd zmierzał.
Czasami i my znajdujemy się w podobnych okolicznościach. Prześladowani przez przeszłość, zmierzamy w niepewnym kierunku(?)
Może znamy kogoś, kto mógłby zacytować słowa Jakuba skierowane do Faraona: "Nieliczne i złe były dni mojego życia" (Rodz. 47:9).
Mimo to, podczas swojej podróży Jakub doświadczył wizji kompletnie innej rzeczywistości. Niezależnie od tego, czy zmagał się z Bogiem, czy był świadkiem aniołów wspinających się po drabinie do Nieba, ta wizja oświetliła jego noc.
Jezus wprost odnosi się do snu Jakuba w Bet El. Tak jak Jakub widział drabinę wznoszącą się do nieba, na którą wchodziły i schodziły anioły Boże, tak Jezus mówi Natanielowi, że jest właśnie tą drabiną do Boga, prawdziwą Drogą do nieba (Jana 14:6). Po tym spotkaniu, życie Nataniela nie było już takie samo.
Co najbardziej dotyka mnie w tej historii to fakt, że Bóg gotowy jest zaakceptować mnie i każdego człowieka już teraz niezależnie od naszego stanu czy przeszłości. Dlaczego?
Bo Jego miłość do nas nie jest zależna od nas. Bo Bóg widzi nas w kompletnie innym miejscu niż obecnie się znajdujemy i Był gotowy zapłacić za to największą możliwą cenę.
Trzeba jednak spotkać się z Nim twarzą w twarz, tzn., osobiście.
Może nawet trzeba stoczyć z Nim walkę. Ale to już inna historia.
Próbować, upadać, bać się, a mimo to iść dalej – to właśnie znaczy żyć w wierze.
Takim był Jakub – człowiek, który w najciemniejszych momentach swojego życia miał swoje największe wizje Nieba.
Mimo swoich lęków, potrafił dostrzec coś większego niż siebie samego.